Aktualne kody QR
11 Pułk Ułanów Legionowych w kampanii wrześniowej
15 sierpnia 1939 r. Mazowiecka Brygada Kawalerii, w której skład wchodził 11 Pułk Ułanów Legionowych im. Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, rozpoczęła letnią koncentrację w Mińsku Mazowieckim. Tego dnia z okazji „Święta Żołnierza” na błoniach ćwiczebnych 7 Pułku Ułanów żołnierze brygady uczestniczyli we mszy świętej. Po nabożeństwie była w defilada, konkursy hippiczne, a także gry i zabawy z udziałem okolicznej ludności. Brygada rozpoczęła letnie ćwiczenia i udała się w rejon Łochów-Wyszków. Ćwiczenia te realizowały założenia obrony nocnej przeprawy przez Bug.
Na skutek gwałtownego wzrostu napięcia międzynarodowego oraz daleko posuniętych przedsięwzięć mobilizacyjnych poczynionych w Niemczech marszałek Rydz-Śmigły po konferencji przeprowadzonej w nocy z 22 na 23 sierpnia z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej zarządził mobilizację alarmową dla jednostek we wszystkich okręgach korpusów graniczących z Niemcami. O godz. 4.00 nadszedł z Warszawy rozkaz natychmiastowego przerwania ćwiczeń i powrotu wszystkich pułków do koszar. Zastępca dowódcy pułku mjr Bohdan Wieczorkiewicz po otrzymaniu rozkazu zarządził zaobrokowanie koni, krótki wypoczynek i powrót do Ciechanowa. Szwadrony wracały pod dowództwem zastępców dowódców szwadronów przez Wyszków, Pułtusk i Gołymin.
Wszyscy dowódcy szwadronów, dowódca pułku i jego zastępca pojechali samochodem do Ciechanowa, aby dotrzeć tam przed pułkiem. Po przebyciu 80-kilometrowej trasy 24 sierpnia około godziny 1.00 pułk dotarł do koszar. Po dwóch godzinach odpoczynku zapadł rozkaz mobilizacji. Ogłoszenie mobilizacji oznaczało dla brygady przejście na stopę wojenną w ciągu 48 godzin.
24 sierpnia 1939 r. o godzinie 4.00 na odprawie oficerów pułku ppłk Władysław Mączewski zawiadomił zebranych o spodziewanym w najbliższych dniach wybuchu wojny z Rzeszą Niemiecką. Dowódcy pododdziałów otrzymali wówczas w zalakowanych kopertach rozkazy mobilizacyjne. Rozpoczęły się gorączkowe prace wykonawcze.
Do pierwszych oddziałów, jakie pułk skierował nad granicę zaledwie parę godzin po ogłoszeniu mobilizacji, należał oddział wartowniczy, przebywający zwykle na terenie koszar podczas nieobecności pułku oraz pluton kolarzy. Pluton kolarzy znalazł się w rejonie Krzynowłogi Wielkiej zaledwie parę godzin po ogłoszeniu mobilizacji. Jego mobilność związana była z tym, że w zasadzie nie potrzebował powoływać żołnierzy, gdyż pochodzili oni ze starszego rocznika. Pluton był wtedy w pełnym stanie.
Pułk mobilizował się bez większych przeszkód, gdyż niewielu rezerwistów i koni musiał przyjąć. Już w lipcu oraz na początku sierpnia przyjął większość rezerwistów dla uzupełnienia stanu wojennego. Większość żołnierzy pułku stanowił stary rocznik. Jak podaje dowódca pułku, mobilizacja zakończyła się zgodnie z planem – w 25 godzin od jej rozpoczęcia. Poważnym kłopotem podczas powoływania okazał się brak butów, których w liczbie 450 par zażądano w czerwcu 1939 r. Niestety do czasu mobilizacji buty nie znalazły się w magazynach pułku. Kłopot pokonano przydzielając tymczasowo żołnierzom buty z zestawu ćwiczebnego i garnizonowego pułku. Zamówione buty dostarczono dopiero 28 sierpnia do rejonu obrony pułku i tam nastąpiła wymiana starego obuwia na nowe.
Pułk wymaszerował do rejonów Krzynowłogi Małej z zadaniem osłony granicy na odcinku Chorzele-Janowo do czasu koncentracji Mazowieckiej Brygady Kawalerii w rejonie miasta Przasnysz, oraz przeprowadzenia umocnienia według uprzednio opracowanego planu zatwierdzonego przez dowódcę Mazowieckiej BK. Główny nacisk na budowę umocnień położono w rejonie Mławy, tam gdzie spodziewano się najsilniejszego uderzenia. W rejonie Krzynowłogi Małej rozpoczęto budowę 50 betonowych schronów bojowych dla broni maszynowej, ale do wybuchu wojny ukończono zaledwie 3. Podjęto również pracę nad budową rowów strzeleckich, zasieków z drutu kolczastego oraz zalewów nad bagnistą rzeczką Ulatówka i na Orzycu. Umocnień tych do wybuchu wojny nie udało się niestety ukończyć. Niedokończone umocnienia w pasie działań Mazowieckiej BK nie potrafiły przynajmniej w części wyrównać przewagi liczebnej i materiałowej nieprzyjaciela.
O świcie 31 sierpnia zastępca dowódcy Mazowieckiej BK zarządził przegrupowanie pułku, w związku z nadejściem pozostałych oddziałów MBK. Zgodnie z rozkazem 11 pułk pod koniec dnia znalazł się na nowych pozycjach. Warto dodać że Mazowiecka Brygada Kawalerii należała w przedwojennym wojsku polskim do elity kawalerii.
Przed świtem 1 września 1939 r. mjr Wieczorkiewicz otrzymał polecenie wysłania dwóch patroli oficerskich w kierunku na Janowo i Chorzele. Polecenie to wykonywał patrol dowodzony przez ppor. Andrzeja Żylińskiego w składzie 18 ułanów, który został skierowany na Janowo oraz drugi patrol w tej samej sile, pod dowództwem ppor. Władysława Kossakowskiego, mający za zadanie rozpoznać kierunek prowadzący na Chorzele, gdzie granica była bliższa, jak na kierunku Janowo.
Początek wojny, północno mazowiecki rejon pod osłoną Armii „Modlin”
1 września od godziny 4.45 lotnictwo niemieckie przystąpiło do walki o opanowanie przestrzeni powietrznej nad Polską oraz bombardowań obiektów naziemnych, zarówno wojskowych jak i cywilnych. Niezależnie od prowadzonych nalotów bombowych Niemcy rozpoczęli ostrzał artyleryjski.
Forsowanie granicy państwowej na odcinku Janowo – Chorzele, powierzonym do obrony Mazowieckiej Brygadzie Kawalerii oddziały nieprzyjacielskie rozpoczęły jak podaje w swojej relacji płk Władysław Mączęwski ok. godz. 4.00. Do pierwszych starć doszło między placówkami Straży Granicznej, wzmocnionej wojskiem. Kiedy nad granicą rozległy się pierwsze strzały oddane przez oddziały napastnicze, saperzy polscy rozpoczęli wysadzać w powietrze mosty nadgraniczne na Orzycu, Ulatówce oraz niszczyć przejścia na drogach.
Większość mostów, a w tym w Janowie i Chorzelach została zniszczona. Strażnicy graniczni z placówek w Janowie, Wasiłach oraz Chorzelach po wykonaniu swoich zadań zdołali się wycofać. Zostali zgodnie z planem skierowani do punktu zbornego Straży Granicznej w Ciechanowie. Pluton kolarzy 11 Pułku Ułanów po powrocie znad granicy został skierowany do patrolowania szosy na trasie Krzynowłoga mała – Rzęgnowo i utrzymanie łączności z Oddziałem Wydzielonym z 79 pułku piechoty z 20 Dywizji Piechoty.
Elementy rozpoznawcze oddziałów nieprzyjacielskich najpierw zaczęły się przesuwać w kierunku centrum oporu Mazowieckiej BK w Krzynowłodze Małej od strony Chorzel. Zanim to nastąpiło zastały odepchnięte po zaciętej walce placówki 1 Pułku Szwoleżerów ok. godz. 8.30. Natarcie to było wsparte ostrzałem artylerii. Artyleria nieprzyjacielska rozpoczęła ogień w rejonie Chorzel na wybrane punkty oporu. 2 i 4 szwadron broniły skutecznie swoich stanowisk przez cztery godziny, po czym się wycofały na kolejne stanowiska. Tak długi opór przy wielkiej przewadze przeciwnika był możliwy dzięki wsparciu 1 baterii 1 Dywizji Artylerii Konnej, która okazała się ciężkim orzechem do zgryzienia dla Niemców. Celne strzały przedzielonej do pułku baterii zahamowały nieprzyjaciela, który utknął w lasach na noc.
Następną przeszkodą dla nieprzyjaciela na rasie Chorzele – Krzynowłoga Mała była czata, wystawiona przez 1 szwadron 11 Pułku Ułanów w miejscowości Rembielin, oraz główna pozycja szwadronu tuż za Krzynowłogą Wielką od strony północnej. Na stanowiskach tych szwadron bronił się około półtorej godziny przed atakami oddziałów rozpoznawczych. Podczach tych walk został wzięty do niewoli żołnierz kawalerii nieprzyjacielskiej. Z kierunku tego pierwsze patrole nieprzyjacielskie poczęły się zbliżać około godziny 10.00 przez kawalerię i dołączyły do niej około godziny 12.00 patrole piechoty. Wielkiej i skutecznej pomocy udzielała na tym kierunku ułanom i szwoleżerom 1 bateria 1 Dywizjonu Artylerii Konnej. Zniszczyła ona celnym ogniem kilka wozów pancernych nieprzyjaciela.
To część wspomnień z początku wojny w rejonie północno-mazowieckim, które trwały do 4 września, systematycznie cofając swoje linie obronne do Przasnysza. Przed świtem 5 września Pułk otrzymał rozkaz do przejścia i obrony rzeki Narew i natychmiastowego wymarszu do Pułtuska, gdzie pułk otrzymał kolejne rozkazy. Warto wcześniej wspomnieć o dość istotnym wydarzeniu dla Ciechanowa i 11 Pułku Ułanów. Pierwsze straty kadrowe i to za linią walk powstały w wyniku działań lotnictwa nieprzyjacielskiego na Ciechanów 1 września.
W 1939 r. w pułku poległo 4 oficerów i 26 szeregowych, rannych było 5 oficerów i około 40 szeregowych, przyznano 2 Krzyże Virtuti Militari i 24 Krzyże Walecznych. W Armii Krajowej odtworzono dwa szwadrony piesze 11 Pułku Ułanów Legionowych w Obwodzie Siedlce – Węgrów i jeden w Warszawie. Ten ostatni brał udział w powstaniu warszawskim
Ciechanów pod bombami 1 września 1939 r.
„Osłona i rozpoznanie”, o czym mówiły zadania dla Armii „Modlin”, skoncentrowały się ostatecznie na zorganizowaniu głównej linii obrony nad granicą polsko-niemiecką w rejonie Mławy, ponadto zaplanowano dwie linie obrony w głębi północnego Mazowsza, po sforsowaniu których miano bronić linii Wisły i Narwi, zachowując na przedmościach w rejonie Różana, Pułtuska i Płocka niewielkie siły do ewentualnego zwrotu zaczepnego. Taka koncepcja rozegrania bitwy granicznej na tym obszarze, oraz realizacja planów nieprzyjacielskich spowodowała, że inaczej w wyniku bitwy miały się kształtować losy poszczególnych miast i ich ludności.
Przygotowania do obrony miast północno-mazowieckich, dotyczące zarówno wojsk lotniczych i lądowych, miały różny stopień zaawansowania w poszczególnych miastach. Metody obrony przeciwlotniczej winny mieć głównie charakter bierny. W ramach tych przygotowań budowano w miastach od sierpnia 1939 roku szereg rowów przeciwlotniczych. Wyszukiwano i przygotowywano jako schrony przeciwlotnicze piwnice betonowe w nowoczesnych domach. Na wypadek bombardowań wyklejano paskami papieru okna.
Od wiosny 1939 roku rozpoczęły ożywioną działalność takie organizacje, jak Liga Obrony Powietrznej (LOPP) i Przeciwgazowej, Polski Czerwony Krzyż, Związek Harcerstwa Polskiego i szereg innych. Zapoznano ludność cywilną z podstawowymi zasadami samoobrony przed atakami lotniczo-gazowymi. LOPP – organizowała również szkolenie młodzieży w zakresie wojny lotniczej i gazowej. Do organizacji tej należało w miastach tysiące ludzi. Członkowie LOPP byli podzieleni na pion sanitarny, przeciwgazowy i odkażający oraz informacji lotniczej, mającej za zadanie wypatrywanie samolotów nieprzyjacielskich i informowanie odpowiednich posterunków o ich przelotach.
Obrona przeciwlotnicza była całkowicie bierna w takich miastach jak Maków Mazowiecki, Ciechanów, Sierpc i Płońsk, gdyż nie broniły tych miast skuteczne środki ogniowe. Z miast frontowych, tj. Działdowa, Mławy i Przasnysza, anemiczną obronę przeciwlotniczą miała jedynie Mława, na przedmieściu której była rozmieszczona dwudziałowa bateria artylerii przeciwlotniczej. Karabiny maszynowe przeciwlotnicze usytuowane w Mławie i Działdowie na stacjach kolejowych, stanowiły dość iluzoryczną obronę przeciwlotniczą.
Wymienione środki ogniowe w zasadzie nie tyle broniły miast, ile wojska tam rozmieszczonego, jak też na przedpolach tych miast. Należy podkreślić, że brak artylerii, która broniłaby celów cywilnych, zabudowy i mieszkańców miast, wynikał z ogólnego niedozbrojenia armii polskiej. Wokół Ciechanowa, Sierpca, Makowa i Płońska nie były zbudowane polskie linie obrony. Inaczej natomiast przedstawiała się sytuacja w zakresie obrony takich miast, jak Różan, Pułtusk, Płock, które wchodziły w skład przedmości, mających być bronionymi przez oddziały polskie po opuszczeniu Mazowsza Północnego.
Miasta te zostały otoczone systemem rowów strzeleckich, dobiegowych i nielicznymi schronami betonowymi. Różan ponadto dysponował trzema betonowo-ceglanymi starymi fortami rosyjskimi, na powierzchni których zbudowano kilka schronów betonowych dla karabinów maszynowych. Pułtusk i Płock nie posiadały starych fortów. Pułtusk dysponował jedynie czterema schronami betonowymi, zbudowanymi w roku 1939, a Płock nie miał ich w ogóle. Wszystkie umocnienia posiadały charakter połowy i służyły jedynie wojsku, a nie ludności cywilnej. Trzeba podkreślić, że w przygotowaniach obronnych, polegających na kopaniu rowów przeciwlotniczych, ogromny udział miała ludność cywilna, która swoją pomoc traktowała jak powinność obywatelską. Czyniła to na ogół chętnie i z zapałem.
Atakowano cele na polu walki za lasem mławskim, jak też obiekty cywilne miasta, węzły drogowe, nawet szpitale oznaczone płachtami z czerwonym krzyżem tak, że lotnicy niemieccy widzieli dokładnie, co jest przedmiotem ich ataków. Bombardowania te były bardzo niszczące nie tylko z uwagi na śmierć, którą niosły i straty materialne, ale również z uwagi na efekty psychologiczne. Najpierw zaatakowane zostały miasta, stacje kolejowe, węzły drogowe i mosty, leżące poza liniami oporu wojsk polskich. Naloty bombowe wykonał nieprzyjaciel na Płońsk, Ciechanów, Zegrze, Modlin, straty w ludności cywilnej w Zegrzu.
W Ciechanowie uszkodzony Urząd Łączności. Na głębokich tyłach nieprzyjaciel zbombardował około południa stację zaopatrzenia armii, urządzoną na stacji kolejowej w Ciechanowie. Odbywał się właśnie pobór żywności i dokoła stacji tłoczyły się liczne tabory. Straty nie były wielkie, ale wrażenie na tyłach było bardzo duże. Natomiast naloty nieprzyjaciela na mosty w Modlinie nie dały wyników. Ataki lotnicze na miasto i stację kolejową w Ciechanowie, zostały przeprowadzone rano i w południe. Nalot lotniczy dokonany rano na stację kolejową w Ciechanowie, dotknął dwa oddziały wojskowe: tabory 11 Pułku Ułanów oraz kolumnę taborową III dywizjonu 8 Pułku Artylerii Lekkiej. Obydwie kolumny przyjechały po żywność i amunicję. 11 PU stracił podczas nalotu por. Bogusława Błasikiewicza oraz kilku ułanów.
Najsilniej i kilkakrotnie bombardowano 1 września Mławę. Na stacji kolejowej zbombardowane zostały m.in. pociągi ewakuacyjne ludności cywilnej z Pomorza. Bombardowanie miasta przeplatało się z nawałami ognia artylerii. Już rano miasto i stacja kolejowa zaczęły płonąć. Wtedy to spłonął zabytkowy dworzec kolejowy oraz gmach szkoły obok dworca. O godz. 8.00 został trafiony celnym pociskiem artylerii szpital mławski przy ul. Niborskiej. Najsilniejsze uderzenie powietrzne w tym dniu z kierunku północnego skierowano na Mławę i Ciechanów.
2 września rano oddziały nieprzyjacielskie opanowały Przasnysz. Tu zniszczono w czasie bombardowań tylko nieliczne domy. Lotnictwo nieprzyjaciela bombardowało w tym dniu oprócz oddziałów polskich, walczących na pograniczu, również zaplecze, a wśród nich Mławę, Ciechanów, Płońsk, Sierpc, Płock, Pułtusk, Modlin i dziesiątki innych, mniejszych miasteczek i wsi, co w większości wypadków czyniło nie w wyniku potrzeb natury wojskowej, ale realizowania wojny totalnej, na zasady której składał się również terror w stosunku do ludności cywilnej.
Wieczorem 3 września oddziały Wehrmachtu dotarły do Ciechanowa. Dowódca Oddziału Rozpoznawczego dywizji gen. Kempfa podaje, że o godz. 23.00 otrzymał rozkaz natarcia na Ciechanów wszelkimi siłami. Cały oddział jadąc bez świateł, około północy dotarł do miasta i rozpoczął walkę z oddziałami polskimi. Niemcy zajęli ostatecznie Ciechanów. Oddziały polskie wycofały się ku południowi.
Koszary 11. Pułku Ułanów Legionowych
Pułk z pogranicza przybył 24 czerwca 1921 r. do Ciechanowa transportami kolejowymi, który został wyznaczony pułkowi za garnizon. Dowódcą pułku był wówczas rtm. Edward Kleszczyński-Dzik, który dowodził pułkiem do jesieni 1921 roku. Po nim funkcję objął mjr Ludwik Kmicic-Skrzyński, który dowodził pułkiem do jesieni 1924 roku. I zastępcą dowódcy pułki mjr Kmicica-Skrzyńskiego był rtm. Julian Filipowicz, dowódca słynnej Wołyńskiej Brygady Kawalerii we wrześniu 1939r. W pułku w tym czasie zajmował się sprawami wyszkolenia. Warto podkreślić, że wszyscy oficerowie szwadronów wywodzili się z 1 Pułku Ułanów Władysława Bieliny - Prażmowskiego. Młodszymi oficerami byli wychowankowie 1 Pułku Ułanów Bieliny, absolwenci kursu oficerskiego w Ostrołęce w 1917r. jak też oficerowie z wojennych podchorążówek. Podoficerami byli żołnierze różnej proweniencji, a więc z Legionów, armii rosyjskiej, austriackiej oraz trochę jak to mawiano „swojego chowu”.
Pułk 11 ułanów stacjonował w starych rosyjskich koszarach, wówczas za miastem Ciechanów, przy szosie prowadzącej z miasta do Przasnysza i Mławy. Odległość koszar od stacji kolejowej wynosiła 3,5km. Kompleks koszar składał się z trzech budynków murowanych, dwupiętrowych. Jeden z nich był zamieszkały przez oficerów pułku z ich rodzinami oraz podoficerów. Część oficerów i podoficerów mieszkała w mieście. Na terenie koszar zawsze mieszkał dowódca pułku. W każdym budynku mogły się zmieścić 2 szwadrony. Każdy szwadron zajmował pół budynku od góry do dołu. Na parterze budynku mieściły się kuchnie szwadronowe, jadalnie i magazynki szwadronowe. Na piętrach były zlokalizowane sale żołnierskie, połączone arkadami oraz kancelarie szwadronów.
„Ustępy” – jak pisze dowódca pułku – były najprymitywniejsze, jakie istniały na świecie. U szczytów budynków doły kloaczne wypróżniane w nocy przez zakontraktowanego przedsiębiorcę, w drewnianych beczkowozach ze zwykłą pompą. W nocach wywózki w okresie letnim trzeba było trzymać okna zamknięte z powodu smrodu.
Piece nawet w kwaterach oficerskich były typu rosyjskiego koszarowego. Piece oczywiście w podłym stanie z mniej lub więcej wypalonym środkiem i kiepskimi drzwiczkami. Pochłaniały one dużo opału, a dawały mało ciepła. Warto dodać że nie wszędzie były podwójne okna lub brakowało szyb, łatwo można sobie wyobrazić jaka temperatura utrzymywała się w koszarach. Jeden z żołnierzy odbywający służbę w 1930 roku wspominał, jak ciężko było przetrwać zimę 29 roku. Braki w dostawie węgla, na salach temperatura około 20 stopni poniżej zera. Do tego wspominano o koszulach z pralni, które „stały” na podłodze. Zarządzano ćwiczenia aby bielizna wysychała na żołnierzach.
W budynkach koszarowych nie było ani kanalizacji, ani wodociągów. Na terenie koszar było natomiast kilka studni korbowych, z których wodę do budynków mieszkalnych gdzie były umywalnie, nosili żołnierze ukarani za różnego rodzaju przewinienia. Wodę wlewali do rezerwuarów nad umywalkami. Pomimo prymitywnych warunków sanitarnych czystość w koszarach była nadzwyczajna.
W środku koszar znajdował się mniejszy budynek, również dwupiętrowy, w którym na I piętrze była zlokalizowana izba chorych oraz ambulatorium na drugim piętrze. Na tym piętrze było również pomieszczenie orkiestry pułkowej, a na parterze pralnia i magazyny. W środku koszar była również zlokalizowana wartownia, a w niej kilka cel dla aresztowanych. Koszary korzystały początkowo z własnej elektrowni, w której funkcjonowała stara, często psująca się lokomobila oraz dynamo. Później koszary zostały podłączone do elektrowni miejskiej. Zanim to nastąpiło w celu oszczędzania energii elektrycznej własna elektrownia podawała prąd tylko do godziny 24.00, po tej godzinie posługiwano się lampami naftowymi.
Bliżej szosy znajdowały się dwa budynki. W jednym z nich mieściło się dowództwo pułku, a w drugim kasyno oficerskie i podoficerskie oraz kwatery podoficerskie. W rejonie koszar znajdowało się 8 stajen. Wśród nich 6 mniejszych i 2 większe. W każdej mniejszej stajni stały konie jednego szwadronu. Dwie duże stajnie były wykorzystywane jako składy opału oraz siana i słomy. W pobliżu mniejszych stajen znajdowała się kuźnia oraz lecznica dla koni. Po przeciwnej stronie znajdował się parterowy budynek – magazyn podzielony na magazyny: mundurowe, rynsztunku końskiego i amunicji oraz broni. Blisko za koszarami usytuowana była kryta ujeżdżalnia. Za koszarami zlokalizowana była również prymitywna strzelnica składająca się z bocznych wałów ziemnych, strzelnicy ścisłej oraz rowów do obsługi tarcz.
Obwód koszar wynosił wówczas około 1,5 km. Koszary początkowo nie były zamknięte. Potem zostały ogrodzone drutem kolczastym, ale drut ten dość często przecinano. Przez powstałe dziury ułani pomimo wart wymykali się na miasto, głównie do swoich dziewcząt.
Placów ćwiczebnych pułk początkowo nie posiadał. Na ćwiczeniach wykorzystywano okoliczne nieużytki i ugory, których po wojnie było sporo. W okresie późniejszym za plac ćwiczebny wybrano Targonie, a za strzelnicę dla CKM-ów Patołękę.
Wyposażenie 11. Pułku Ułanów Legionowych
Zakończenie walki o kształt granic odrodzonej Rzeczypospolitej rozpoczęło jednocześnie nowy etap zmagań o odbudowę zniszczonej latami zaborów i wojen gospodarki. Odtworzone naprędce, w obliczu zagrożenia bolszewickim najeźdźcą Wojsko Polskie przedstawiało wielką mozaikę umundurowania, uzbrojenia i wyposażenia. Nie inaczej było z rzędami wierzchowymi. W rękach Polaków znajdowały się bowiem siodła niemieckie, austriackie, rosyjskie, francuskie, brytyjskie, amerykańskie, jak i różnego pochodzenia siodła sportowe czy też szyte wedle własnej fantazji hybrydy. Z oczywistych względów nie istniały rzędy polskie.
Doświadczenia związane z użytkowaniem całej gamy sprzętu jeździeckiego skłoniły twórców nowych rzędów dla szeregowych, by oprzeć się na dwóch konstrukcjach- rosyjskim rzędzie wierzchowym wz. 1888 oraz angielskich siodłach wz. 1902 i wz. 1912 „Uniwersal Patern” zwanych w Polsce „kanadyjskim”.
Rząd wierzchowy wzór 25 w wersji dla szeregowych wykonywano ze skóry blankowej barwy naturalnej. W jego skład wchodziły: siodło, czaprak, para dużych sakw, podpierśnik, uzda złożona w ogłowia, dwie pary wodzy, uwiąz i kiełzna. Cały zestaw uzupełniały potniki, puśliska, strzemiona, owsiak, podkownica, wiadro polowe oraz rzemienie troczne do mocowania pakunku.
Konstrukcja terlicy wz. 25 zaczerpnięta została z siodła „kanadyjskiego”. Wykonane z jednego kawałka drewna i odpowiednio wygięte ławki połączono dwoma stalowymi łękami, mocowanymi za pomocą nitów. Pomiędzy nimi, wzorem siodła rosyjskiego rozpięto mostek ze skóry pergaminowej, zaszyty na obu łękach i mocowany pergaminowym trokiem do stalowych żeberek umieszczonych na ławkach. Powodowało to nadanie mu odpowiedniego kształtu i nazywało się żyłowaniem. W tylnej części mostka umieszczano dwie, wypełnione włosiem poduszki siedziskowe, łagodzące jego twardość. Do szczytu tylnego łęku przynitowana była stalowa kula, służąca za oparcie tylnego pakunku siodła. Miała ona wycięcie, podzielone poprzeczką wrotką, w które zakładało się rzemień troczny. Poniżej kuli znajdowało się środkowe ucho z wrotką, służące do podwiązywania czapraka do siodła oraz jako oparcie dla sakw. Po lewej i prawej stronie boczne uszka do rzemieni trocznych.
By zabezpieczyć odpowiednio grzbiet konia, dolna powierzchnia ławek pokryta była wyściółką z grubego wojłoku. W zachowanych egzemplarzach siodeł spotyka się powszechnie filc w kolorze żółtym. Wyściółki te pokrywały nie tylko ławki, ale sięgały zdecydowanie niżej, przyjmując kształt taki sam jak tybinki.
Rząd wierzchowy wz. 25 szeregowych ważył niecałe 26 kg. Jego pakunek obejmujący płaszcz, napełniony owsiak, sakwy wraz z zawartością, szablę oraz manierkę to dodatkowe 14 kg. Razem z umundurowaniem i uzbrojeniem, które nosił ze sobą ułan, nie licząc jego wagi, dawało to ponad 58 kg wagi. Między innymi ten argument legł u podstaw podjęcia prac nad opracowaniem nowego rzędu wojskowego, określano jako wz. 36. Jednak te siodła nie trafiły do pułku.
Wyposażenie – szabla
Przyczynami do podjęcia prac nad nową szablą były znaczna różnorodność posiadanych wzorów, ich nie najlepsza jakość oraz występujący w latach dwudziestych XX wieku ich brak do pełnego wypełnienia kawalerii. Jak wiadomo w 1922r. w dyspozycji wojska było 23 600 szabel wobec przewidzianych wówczas etatem 487900 sztuk. W latach następnych, pomimo pewnych uzupełnień, dalej odczuwano niedobory.
Ilustracją tego ostatniego problemu był fakt, że Departament Uzbrojenia MSWojsk. Zarządził w grudniu 1930r. wycofanie szabel z wyposażenia mobilizacyjnego szwadronów i plutonów marszowych kawalerii samodzielnej, kawalerii dywizyjnej i plutonów marszowych szwadronów pionierów. Dodatkowo nakazano wycofanie do 15 stycznia 1931 r. szabel z pułków artylerii polowej lekkiej, ciężej i najcięższej, z pozostawieniem 100 szabel na formację. Wg danych archiwalnych w 1931 r. dysponowano 83292 szablami różnych wzorów.
Szabla wz. 34 „Ludwikówka” czyli tzw. broń biała używana w polskich pułkach kawalerii w latach 1935-1939. Była ostatnią polską szablą bojową używaną w wojnie obronnej Polski we wrześniu 1939. Nazwa „Ludwikówka” pochodziła od miejsca wytwarzania, tj. od Huty „Ludwików” w Kielcach, zaś nazwa tej od nazwiska założyciela. 1 lipca 1938 roku Wojsko Polskie posiadało 39 564 takich szabel. Jednostki kawalerii otrzymały je dla całego stanu przewidzianego w tabeli mobilizacyjnej.
Drobne wyposażenie, pakunek chlebaka i sakw to elementy, które nie każdy zważał uwagę a jak ważne były dla żołnierzy m.in. 11 Pułku Ułanów, tym bardziej że polski ułan często kojarzony jest jedynie z szablą i rogatywką. Podczas wojny każdy ułan miał ściśle ustalony schemat produktów jakie musiał zmieścić w sakwie siodła wojskowego, oraz jakie mógł posiadać indywidualnie.
Towarzystwo Pamięci 7. Pułku Ułanów Lubelskich odtworzyło pełne wyposażenie i uzbrojenie, jakie otrzymywał polski kawalerzysta po ogłoszeniu mobilizacji pod koniec sierpnia 1939 roku. Sprzęt ten miał zapewnić niezbędne minimum do przetrwania na polu bitwy.
Zestawienie zostało sporządzone na podstawie oryginalnych tabel należności z kwietnia 1939 r. oraz Instrukcji noszenia, troczenia i pakowania wyposażenia w kawalerii z 1938 r.
Zawartość sakwy lewej
- szmaty i pakuły do czyszczenia broni
- sznur do czyszczenia broni
- menażka z chlebem
- olejarka, pasta do butów oraz przybory do szycia w pokrowcu z kompletem zapasowych guzików
- zgrzebło i szczotka do czyszczenia konia
- obroczniak
- szczotki do czyszczenia butów i munduru w pokrowcu
Zawartość sakwy prawej
- zapasowe kalesony
- zapasowa koszula
- zapasowe onuce
- zapasowy halsztuk (szalik)
- sól w woreczku, suchary w woreczku, konserwa 300 g
- zapasowa chustka do nosa
- przybory toaletowe: ręcznik, mydło, maszynka do golenia, pędzel, szczoteczka do zębów, proszek do zębów
Materiał intendencki
- furażerka
- hełm francuski wz. 15
- koszula i halsztuk
- płaszcz sukienny
- kurtka sukienna i znak tożsamości (nieśmiertelnik)
- spodnie kawaleryjskie, chustka do nosa i pasek do spodni
- pas główny i troczek do karabinka
- chlebak z zawartością: niezbędnikiem, manierką oraz porcją chleba w woreczku
- kalesony
- buty kawaleryjskie z ostrogami oraz onuce
Oczywiście dochodzi do wyposażenia ułana karabin wraz z amunicją oraz szabla.
Wyposażenie 11. Pułku Ułanów Legionowych – RKM (ręczny karabin maszynowy)
W listopadzie 1918 Polska po 123. latach zaborów odzyskała niepodległość. Na wyposażeniu nowo tworzącego się Wojska Polskiego znalazło się wiele typów ręcznych i lekkich karabinów maszynowych. Były to karabiny odziedziczone po zaborcach, pochodzące z zakupów zagranicznych oraz otrzymane w ramach pomocy wojskowej. Taka różnorodność uzbrojenia powodowała problemy logistyczne, ponadto duża część tej broni nie była w dobrym stanie technicznym.
Podstawowym modelem ręcznego karabinu maszynowego Wojska Polskiego w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości był francuski Chauchat. Jednak nie cieszył się on dobrą opinią – stawiał obsłudze wysokie wymagania. Ponadto strzelał amunicją 8 mm x 50R, przeznaczoną do wycofania, ponieważ w roku 1921 podstawową amunicję karabinową Wojska Polskiego została amunicja 7,92 mm Mausera. Decyzja ta wynikała m.in. z przekazania Polsce w 1921 r. przez Radę Ambasadorów urządzeń i maszyn byłej pruskiej fabryki broni Königliche Gewehrfabrik.
W tym okresie amunicją 7,92 mm Mauser nie strzelał żaden typ erkaemu. Wynikało to z pierwszo wojennej niemieckiej doktryny walki piechoty, gdzie rolę wspierającą atak piechoty miał spełniać lekki karabin maszynowy. Jednak były to tylko nieco odchudzone ciężkie karabiny maszynowe i wykorzystywanie ich jako broni towarzyszącej podczas szturmów było bardzo problematyczne. Co prawda pod koniec I wojny światowej w Zakładach Rheinmetall powstał projekt niemieckiego erkaemu, jednak nie wszedł on do produkcji przed zakończeniem wojny.
Na podstawie tych prób w 1927 r. podjęto ostateczną decyzję o zakupie karabinów Browning wraz z licencją na późniejsze ich wytwarzanie w Państwowej Fabryce Karabinów w Warszawie. 10 grudnia 1927 r. podpisano kontrakt dotyczący zamówienia przez Polskę 10 000 karabinów Browning w firmie Fabrique Nationale (FN) odpowiednio zmodyfikowanych według przekazanych wymagań technicznych. FN w kontrakcie zobowiązała się dostarczyć karabiny do końca września 1929 roku i jednocześnie przekazać Polsce za osobną opłatą dokumentację techniczną umożliwiającą podjęcie produkcji licencyjnej. Zamówienie to spowodowało jednak pewne problemy w belgijskiej wytwórni.
W tym czasie dział produkcyjny FN był przytłoczony zamówieniami na nowy karabinek systemu Mausera. Ponadto po pewnym czasie okazało się, że przedstawiciele firmy FN wprowadzali polską stronę w błąd, mówiąc, że karabiny prezentowane w konkursie pochodzą z belgijskiej produkcji. W rzeczywistości były to karabiny amerykańskie, ponieważ belgijskie zakłady dopiero szykowały się do wdrożenia erkaemów Browning do produkcji. Poprawki, których żądała strona polska (dostosowanie do amunicji 7,92 mm Mauser, zmiana celownika na szczerbinkowy, inny dwójnóg i chwyt pistoletowy), wprowadzano w biegu. Aby rozpocząć produkcję karabinów w zakładach FN, należało wcześniej konwertować oryginalne rysunki z wymiarów calowych na metryczne. Okazało się, że to zadanie jest trudniejsze, niż początkowo myślano – w dokumentacji amerykańskiej były błędy, które następnie powielono. Szybko okazało się również, że firma FN nie miała w ogóle praw do odsprzedaży licencji.
Wszystkie te sprawy spowodowały półroczne opóźnienia dostaw karabinów do Polski – zakończono je dopiero w lutym 1930. Ponadto w dostarczonej w roku 1928 dokumentacji były braki, a sprawa licencji była niepewna. W 1930 w Fabryce Karabinów w Warszawie powołano zespół konstrukcyjny, który miał się zająć analizą pomiarową dostarczonych karabinów, by uzupełnić otrzymaną dokumentację. Podczas tych prac napotkano na wiele błędów w dostarczonej dokumentacji, wobec czego strona polska zażądała w końcu dokumentacji oryginalnej i wtedy to wyszły na jaw machinacje Belgów. Spowodowało to, że oburzona strona polska wypowiedziała kontrakt w części dotyczącej opłat za dokumentację, płacąc jedynie za dostarczoną broń. Później na skutek ugody pozasądowej Polska strona zapłaciła jeszcze 125 000 dolarów za cześć dostarczonej dokumentacji. Zaoszczędzono w ten sposób ponad 200 000 dolarów, które przeznaczono na dokończenie prac nad dokumentacją w Polsce.
Produkcję erkaemu Browning wz. 28 w Polsce rozpoczęto w 1930, jednak początkowo odbywała się ona na małą skalę. W pierwszej serii wojsko zamówiło tylko 600 karabinów, co wynikało z trudności budżetowych spowodowanych wielkim kryzysem finansowym, który wybuchł pod koniec 1929. W późniejszych latach zamówienia wojska również nie były duże. Ogółem w latach 1930-1939 Fabryka Karabinów w Warszawie dostarczyła Wojsku Polskiemu ok. 11 000 ręcznych karabinów maszynowych Browning wz. 28. Pewną, aczkolwiek niedużą liczbę erkaemów wz. 28 zamówiły jeszcze polskie formacje paramilitarne (Policja Państwowa i Straż Graniczna). Ponadto za granicę za pośrednictwem spółki SEPEWE w latach 1936-1938 sprzedano jeszcze 1880 karabinów Browning wz. 28. Do największych odbiorców należała republikańska Hiszpania oraz kraje Bliskiego Wschodu. Ogółem w latach 1930-1939 Fabryka Karabinów wyprodukowała 13-14 tys. erkaemów wz. 28, co stanowiło tylko ułamek jej zdolności produkcyjnych.
W połowie lat 30. XX wieku cena jednego egzemplarza erkaemu wz. 28 z przybornikiem oraz kompletem części zapasowych wynosiła ok. 2060 zł.
Polegli w Kampanii Wrześniowej
Oficerowie:
- mjr dr med. Dackiewicz Konrad
- kaw. Sawicki Kazimierz Henryk
- rez. kaw Błasikiewicz Bogdan
- rez. kaw Sychowski Mieczysław
- kaw. Mazgajski Aleksander
- rez. Tadeusz Tarnowski (poległy poza jednostka macierzystą)
- rez. kaw Kamela Kurchański
- rez. Teleżyński
- rez. kaw. Łoś-Tymowski Tadeusz
- rez. kaw. Jasiński Michał
Zamordowani i zaginięci w Rosji Sowieckiej (w kadrze pułku na dzień 1.IX.1939 r.)
- Adamczyk Józef
- rez. Borzymowski Jan
- rez. Garczyński Stanisław
- rez. Kulikowski Jan
Oficerowie 11. pułku ułanów (o nieustalonym przydziale) zamordowani w Rosji Sowieckiej
- rez. inż. Kosakiewicz Kazimierz Józef
- rez. Kobyliński Jan
- rez. Targowski Mieczysław
- rez. Sieklucki Janusz
Zamordowani w Rosji Sowieckiej oficerowie 11. Pułku Ułanów odkomenderowani przed 1.IX.1939 r. do innych jednostek
- st. sp. Strawiński Edward
- mjr Walecki Władysław
Zamordowani za walkę w podziemiu antyhitlerowskim żołnierze Armii Krajowej (na dzień 1.IX.1939 r. w kadrze 11. pułku ułanów)
- Dzbański Józef
- Rożek Zdzisław
- Syzmański Lucjan
- Włóczewski Stanisław
- Winczewski Jan
Zamordowani za walkę podziemiu antyhitlerowskim Armii Krajowej oficerowie w barwach pułku na funkcjach poza jednostką macierzystą lub w stanie spoczynku
- płk. w st. spocz. Abłamowicz-Abdank Konstanty
- ppłk. w st. spocz. Chwalibóg-Piecek Eugeniusz
- rez. Lemański Jan
- w st. spocz. Małochleb Kazimierz
- rez. Majewski Stanisław
- Nowosielski Jan
Podoficerowie
- Bańkowski Rudolf
- Bakerowicz Józef
- Borowski Gustaw
- Borowiecki Gustaw
- Bedyński Jan
- Bębenek Wawrzyniec
- Bełcikowski Kazimierz
- Brąguszewski Wincenty
- Czarkowski Roman
- Czarnecki Henryk
- st. wachm. Cichoń Franciszek
- Ciastek Józef
- wachm. Dabkiewicz Władysław
- wachm. Deras Franciszek
- Dejnakowski
- Dobrzański Bohdan
- Dzierżanowski Bohdan
- Dydnek Walenty
- Florczyk Jan
- Garlej Andrzej
- Gawłowski Henryk
- Ginter Henryk
- Głowacz Franciszek
- Gospodarczyk Wincenty
- Grudziński Antoni
- Gradowski Edward
- Gruszczak Antoni
- wach. Narmas Władysław
- Naręda Walęty
- wachm. Hauser Marian
- Jabłoński Wadysław
- Jagnierz Wincenty
- Jakubowski Mieczysław
- Janaczek Stefan
- Janisz Antoni
- Jarzyński Franciszek
- Jaworski Stanisław
- Kania Eugeniusz
- wachm. Kardas Eugeniusz
- Karaś Stanisław
- wachm. Krause Jan
- Karasiński Wacław
- Kraszyński Stanisława
- Krzesimowski Jerzy
- Kraszewski Tomasz
- Kozłowski Wacław
- Kokosiński Mieczysław
- Koperkiewicz Andrzej
- Kołopolewski Michał
- Kosiński Bohdan
- Kosik Marian
- Kosiński Henryk
- wachm. Komorowski Wacław
- Klicki Zenon
- Lange Leonard
- wachm. Lange Józef
- Laskowski Stefan
- Łaszewski Władysław
- wachm. Łukowski Józef
- Łyżwa Władysław
- wachm. Maciejec Henryk
- wachm. Madrzycki Józef
- wachm. Malczyński Józef
- Matusewicz Władysław
- Mierzwiński Stanisław
- Muniak Michał
- Musił Stanisław
- wachm. Nowak Bronisław
- Niemkiewicz Leon
- Organowski Edward
- Organowski Edward
- Orzechowski Stanisław
- Owsianko Piotr
- wachm. Pacholski Hieronim
- Pająk Kazimierz
- Panas Edward
- Płochocki Piotr
- Pniewski Bronisław
- Pall Stanisław
- Popielnicki Henryk
- Popielnicki Czesław
- Poniatowski Mieczysław
- Poniatowski Władysław
- Przybyszewski Edward
- Raj Mikołaj
- Ratajczak Franciszek
- Raubo Stanisław
- Rogowski Hipolit
- Rogalińsi Marian
- wachm. Reutt Jan
- Rutkowski Brunon
- Rzepa Emil
- Rychliński Stanisław
- wachm. Samotkowski Jan
- Skotnicki Maksymilian
- Serafin Stanisław
- Skrzyński Ludwik
- Sobczyk Władysław
- Szolc Aleksander
- wachm. Straczewski Ludwik
- Szparadowski Jan
- Sujkowski Feliks
- Sygnarek Jan
- Śmieciński Jan
- wachm. Świstek Stanisław
- Tomaszewski Stanisław
- Wojciechowski Bronisław
- Werczyński Wiktor
- Wierzbicki Stanisław
- Wądołek Stanisław
- Wyganowski Ludwik
- Wyka Marian
- Wypych Stanisław
- Zawadzki Jerzy
- wachm. Zdyb Stanisław
- Zmarzlik Henryk
- Zieliński Henryk
- Żeligowski Feliks
- Żukowski Stanisław
Szeregowi:
- uł. Ambramołko Piotr
- uł. Bagański Władysław
- uł. Bednarczyk Wojciech
- uł. Chomacki Franciszek
- uł. Chudik Franciszek
- uł. Chronowski Józef
- uł. Cichocki Kazimierz
- uł. Głowacki Henryk
- uł. Karłowski Zbigniew
- uł. Lebelt Michał
- uł. Pałka Antoni
- uł. Pszczókowski Józef
- uł. Roman Kazimierz
- uł. Wronkowski Kajetan
- uł. Wrzesień Stanisław
- uł. Srokowski Mieczysław
- uł. Ślęzak Michał
- uł. Turowicz Bolesław
Opracowanie: Stowarzyszenie Miłośników Barwy i Tradycji 11 Pułku Ułanów Legionowych
Klawisze Dostępności
- Przejdź do menu głównego:
- Alt i 0
- Przejdź do treści strony:
- Alt i 1
- Mapa Witryny:
- Alt i 2
- Wersja kontrastowa:
- Alt i 4
- Wyszukiwarka:
- prawy Alt i W
Zamiast klawisza Alt możesz użyć H